27-letni Jarosław B., podając się za policjanta, w umówionym miejscu przejął od 74-latki kopertę. Mężczyzna był przekonany, że znajduje się w niej gotówka. Grozi mu teraz do 8 lat pozbawienia wolności.
Kilka minut po godz. 15 śródmiejscy policjanci otrzymali z banku informację, że jedna z klientek chce nagle zerwać dwie lokaty opiewające w sumie na 50 tys. zł. Twierdziła, że w związku z prowadzoną przez funkcjonariuszy akcją pieniądze zamierza przekazać policjantowi, który będzie czekał na nią w umówionym miejscu.
Policjanci ze śródmiejskiego wydziału wywiadowczo-patrolowego zorganizowali zasadzkę. 74-latce do koperty zamiast gotówki włożono pocięte kartki papieru. Przed bankiem na kobietę czekał już obserwowany przez policjantów oszust.
Jarosław B. został zatrzymany w chwili przekazania koperty. Był kompletnie zaskoczony takim obrotem sprawy i faktem, że w kopercie zamiast oczekiwanych 50 tys. złotych był tyko pocięty papier.
Z relacji pokrzywdzonej wynikało, że na stacjonarny numer telefonu zadzwonił do niej mężczyzna podający się za policjanta. Oszust polecił kobiecie wypłacenie całej gotówki, którą ma w banku, a następnie przekazanie jej w umówionym miejscu policjantowi ubranemu po cywilnemu. Ta operacja miała zapobiec utracie zgromadzonych przez 74-latkę pieniędzy na skutek rzekomego ataku hakerów na jej konto.
27-latek przyznał się do zarzucanego mu czynu. Sąd zdecydowal już o jego tymczasowym aresztowaniu na 3 miesiące. Za to oszustwo kodeks karny przewiduje do 8 lat pozbawienia wolności.